ŚLIMAK, MIEJSCE I CZAS

Dziś będzie o ślimaku na właściwym miejscu o właściwym czasie.

Jaki ślimak?

Jaki czas?

Jakie miejsce?

Aktualnie, pomimo bardzo intensywnie spędzonego dnia, nie mogłam się opanować  i nie sięgnąć po komputer i nie spisać tych kilku myśli tak mocno kołaczących się w mojej głowie.
Ślimak pojawił się dziś rano podczas porannego gotowania (o 05:00!!!).

A to, że jestem teraz na właściwym miejscu i we właściwym czasie dotarło do mnie kilka chwil temu.
Leżę więc lub raczej półleżę w łóżku i wstukuję te słowa w klawiaturę mojego komputera.
Po co?

Bo chcę dodać otuchy wszystkim tym, którzy poszukują siebie.

Tym, którzy cierpią ogromne katusze, bo albo nie potrafią zidentyfikować jakie zdolności są u nich wiodące (spośród masy hobby i zainteresowań jest im bardzo trudno wybrać ten jeden, jedyny wiodący nurt) lub tym, którzy wiedzą doskonale co im w duszy gra, a jednak boją się pójść za swoim głosem serca i robić to, co naprawdę kochają (w sensie, że zarobkowo).

Moja droga ku temu, co robię teraz, co przynosi mi satysfakcję i spełnienie była naprawdę bardzo długa i okraszona potem i łzami, poczuciem zwątpienia i niejednym pytaniem: „Czy warto?”, „A może jednak nie opłaca się iść pod prąd, pod wiatr, może skapitulować i robić to, co dotychczas. To na czym się bardzo dobrze znam, to, co bezpieczne, ale…..”

No właśnie bezpieczne, ale niedające mi już poczucia, że kocham to, co robię, że chcę to robić do końca życia, że czuję prawdziwy przepływ wykonując tę czynność.

Szukałam długo…..
A gdy w końcu znalazłam to też nie było tak, że już od razu czerpałam korzyści z tego, że odkryłam to, co chcę w życiu robić na nowo, to kim chcę być teraz. Jednak zdawałam sobie doskonale sprawę z tego, że przede mną DUUUŻO pracy. Wiedziałam, że chcę być konsekwentna i że ta moja  codzienna dłubanina przyniesie efekty. I tak też się stało. I może nie stoję dziś na szczycie szczytów, ale głęboko w sobie czuję, że osiągnęłam swój cel. Jestem szczęśliwa i spokojna. A jednocześnie podekscytowana i z radością witająca to, co przyniesie mi jutro, bo mam pewność, że może być jeszcze lepiej.

Kiedyś bałam się bardzo mówić o tym, że jestem szczęśliwa, bo zawsze, gdy to wyartykułowałam, to następnego dnia coś musiało jebnąć. Ale dziś wiem już, że nawet jak coś pójdzie nie tak, to życie jest życiem, a problemy to zagwozdki, zagadnienia do rozwiązania. Czasem przerażające, ale tak naprawdę z nich składa się między innymi nasze życie i gdyby nie one, to przecież niemożliwe byłoby doświadczanie szczęścia właśnie.

Tak! Jestem szczęśliwa!

Tak! jestem spełniona!

Dlaczego?

Bo wiem, że jestem na właściwym miejscu we właściwym czasie. To, co robię jest potrzebne.
Kocham to, świat tego potrzebuje a dodatkowo chce mi za to dawać pieniądze.
To jest moje IKIGAI- to jest spełnienie moich marzeń – i być może na TERAZ, na dzień dzisiejszy na bardzo małą skalę, ale ja już dziś cieszę się jak głupia. Celebruję swój sukces, bo uważam, że jest się czym cieszyć.

Pracuję w Fundacji „Normalna Przyszłość” – robię tutaj dokładnie to, co chciałam robić- jestem Specjalistą ds. Social Mediów i Fundraisningu, wiecie jakie to było trudne odczarować ścieżkę swojej kariery i z Menagera od praktycznie wszystkiego stać się zupełnie kimś innym?

Trudne aczkolwiek możliwe przy ogromnej pomocy ludzi z fundacji, w której pracuję, bo to oni dali mi możliwość spełniania moich snów. Na ten moment niesamowicie się rozmijam- sięgam dalej i wyżej.

Wykonuję różne obowiązki, których wymieniać nie będę bo to nie jest moje CV, ale ważne jest to, że stałam się także „Pośrednikiem dobra”- łączę wszystkich tych, którzy chcą mieć swój wkład w zmianę życia osób z niepełnosprawnościami. Czyli ludzi takich, jak ja. Ludzi, którzy chcą zmienić  swoje życie i przy pomocy fundacji są w stanie to osiągnąć.

A oprócz tego prowadzę blog, rozmowy wspierające, piszę e-booki i …. Jako Doradca ds. zdrowienia zaczęłam prowadzić warsztaty (dodam, że jestem również Trenerem Zarządzania) i to właśnie daje mi ogromną satysfakcję.

Na właściwym miejscu, we właściwym czasie- dwa lata zajęło mi budowanie tego, gdzie jestem teraz.

Dochodzenie do tego, co chcę robić, jakie jest moje IKIGAI, w którą stronę pójść, na co się zdecydować zajęło mi ok sześciu lat.

Nie jeden raz musiałam podjąć trudną decyzję- zrezygnować z intratnej propozycji pracy w zawodzie w imię czegoś, czego właściwie nawet nie potrafiłam nazwać.

Wiedziałam natomiast jedno, że nie chcę już robić tego, co dotychczas robiłam.
Jeśli więc wstajesz z łóżka i chce ci się rzygać, to pora zastanowić się nad tym, czy aby na pewno jest sens kontynuować swoje dotychczasowe zajęcie.

Spokój, poczucie sensu, radość, prawdziwa satysfakcja – tyle możesz zyskać- oczywiście nie za darmo i nie od razu, ale zachęcam Cię serdecznie do podjęcia wysiłku i wsłuchania się w siebie.

Do aktywnego poszukiwania. Do pracy nad sobą każdego dnia. WARTO.
No i oczywiście nie możesz się bać.

Jasne, że nie zawsze jest lekko, ale nagroda czekająca Cię w drodze, bo nie mówię nawet o tym garncu złota na końcu tęczy tylko o tych magicznych chwilach, które zadziewają się podczas wędrówki na szczyt- o ludziach, których poznasz- o mentorach, o przychylnych Ci osobach, o tych na których można liczyć i tych, którzy będą Cię wspierać.

Innych (nieprzychylnych, wrednych i zazdrosnych) nie wymieniam.

Odważ się i zacznij już dziś.

Postaw pierwszy krok- tak ten tuż po przebudzeniu- ten pierwszy krok, który stawiasz, gdy wychodzisz z łóżka, ten, który decyduje o tym, jak spędzisz cały dzień.
Niech to będzie krok radosny i pełen nadziei.

Wiem, że dasz radę.

A wiesz skąd wiem?

Bo skoro mi się udało, to Tobie również.

Skazany na sukces?

A czemuż by nie?

Tego Ci właśnie dziś życzę SUKCESU- czegokolwiek by on dla Ciebie nie znaczył.
Dobrego dnia.

…………………………

Autor: Julka Małecka Praktyk Wyzdrowienia ChAD

Fot. Canva

7890