MOJE WIERSZE
Piszę od trzynastu lat. Pomysł pisania zrodził się we mnie, kiedy byłam na studiach. Pamiętam, że były wakacje, a ja nie miałam zaplanowanego żadnego wyjazdu, więc zaczęłam pisać.
Swoje wiersze początkowo umieszczałam na portalu e-poezja.pl. Tam wykluwały się pierwsze „utworki potworki”, jak je nazywałam. Do prawdziwych wierszy, wiele im wtedy brakowało. Wychodzę z założenia, że były to bardziej moje krótkie przemyślenia i refleksje niż od razu wiersze. Wspominam czasem z uśmiechem, jakie komentarze pojawiały się pod nimi.
Piszę prosto i mogę powiedzieć, że używam zazwyczaj niewiele środków poetyckich. Nie posiadam, aż tak bogatego słownictwa. Pisanie jednak sprawia mi wielką radość i frajdę. Piszę na różne tematy. Zazwyczaj są to spostrzeżenia, obserwacje sytuacji, ludzi, relacji, jak i moje osobiste przeżycia, uczucia i emocje. Jak bardzo podmiot liryczny w wierszach utożsamia się z autorem? Myślę, że bardzo! Choć nie jest prawdą, że wszystko, o czym piszę, to moje osobiste przeżycia.
Wena przychodzi i odchodzi. Bywa też tak, że czasami zmuszam się do pisania, bo jestem osobą dość leniwą. Często też „chodzi” za mną jakaś myśl, która mam wrażenie, że mówi mi: „Napisz mnie, uwiecznij i twórz. Chcę być na papierze!” Przeważnie piszę intuicyjnie, nagle, bez głębszego przemyślenia. Otwieram notatnik w telefonie i tworzę. Później wracam do tego, co napisałam, poprawiam błędy i oceniam subiektywnie, czy jest dobrze.
Myślę, że starczy już pisania o pisaniu. A to jest ten czas, aby przedstawić moją twórczość. Życzę Państwu miłej lektury!
Na łące
tak mam ochotę
poszarżować słowami
psiknąć na wszystkie wiersze
które nie mają tego przydomka
i uśmiechnąć się do ciebie
zza ekranu
zbieram dni zakurzone pachnące naftaliną
latają w nich mole gryząc sukienki sprzed dziesiątek lat
w które teraz się nie mieszczę
ale nie zwracajmy uwagi na mój wygląd i wagę
ważne że jakoś niezrozumiale odkrywam swoją kobiecość
w tym co robię w tym co piszę
rzucam wstążkami z okna
i mam w dupie że ktoś pomyśli że oszalałam
krzyczę gdy coś mi nie pasuje
albo zamykam się myśli się kłębią i ryczę
jestem szczęśliwą kobietą
pachnącą kwiatami na łące
Przytul mnie zanim zdążę odejść
siadam przy małym zabytkowym stoliku zapalam papierosa
myślę czy tak ma być
czy powinnam być bliżej ciebie łapiąc chwile
– mam dziurawe ręce
delikatne i niebezpieczne pragnące dotyku
wgłębiam się coraz bardziej niczym tkanka
komórka po komórce wchłaniająca wodę
inni mówią coś podsłuchuję czy o nas
myśli wiszą w powietrzu
dyndają dyn dyn
zastanawiam się czy przestaną powtarzać monotonną melodię
w końcu udaje się je złapać zanim znów wypadną
rozbijając szklankę w której pijesz herbatę
Uwikłana
byłam bohaterką różnych perypetii damsko – męskich
grając lalę do wzięcia (przepraszam za to wyrażenie)
występowałam w tanim serialu swojej wyobraźni
byłam bohaterką trudnych sytuacji
jak w życiu raz lepiej sobie radziłam raz gorzej
paraliżował mnie strach nie wiedząc jak z nich wyjść
ucieczka była ratunkiem
byłam bohaterką lekcji w szkole
gdy ulubiony kolega zobaczył
że z nogawki wystają mi skłębione rajstopy
i dyskretnie pokazał a ja przez resztę dnia chowałam się po łazienkach
aj te roztrzepanie
byłam bohaterką na scenie
miałam występ przed publicznością
kiedyś bym się bała ale teraz
zostałam bohaterką wiersza
dobre i to
Strachliwa
chowam się jak ślimak w skorupkę
małe dotknięcie paraliżuje mnie
dostrzeż moją słabość
bezbronność kruchość
nie mów że jestem silną kobietą
tylko tak wyglądam
to warstwy
odwagi
zdejmij makijaż
rozpracuj słabości
kochaj
niech wyjdę na ląd
Pustynia
w milczeniu krzyczy moja dusza
i zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić
żeby zmienić sytuację
nic
więc godzę się z tym położeniem
teraz nie mam odpowiedzi dlaczego
może z perspektywy czasu
zobaczę coś innego czego teraz nie jestem w stanie
wiele jest pustyń
ale wiem że z każdej wyczołgam się
silniejsza
Pod makijażem
nie chciałabym dostać czekoladek i kwiatów z kwiaciarni
wolałabym bukiet polnych własnoręcznie zebranych
od rumianków zapewne dostałabym rumieńców typowego buraczka
gdy powiedziałbyś – masz to dla Ciebie
wiem że taki zwrot dużo znaczy od mężczyzny
od stokrotek uśmiechnęłabym się po stokroć
najpiękniej jak potrafię (wtedy mrużę oczy i wyglądam jak Chinka)
myślę że mógłbyś wtedy się we mnie zakochać usta mam czerwone i głodne pocałunków
może mogłoby się to wszystko wydarzyć
gdyby nie to że znów ukryłam się
pod makijażem
Renato, zdejmij, bo Cię uwiera
Nieobecność
Cześć, odwiedź mnie jutro.
Tęskna nieobecność.
Jest coraz ciszej, ciemniej.
Powoli w moim pokoju zapada zmrok.
Przez okno pada światło pobliskich latarni.
Siedzę na parapecie,
zapatrzona w świat.
Taki nieduży. Widać skrzyżowanie ulic, halę, filary.
Czekam, aż przyjdziesz. Zapytasz co u mnie.
Cokolwiek.
A tu muzyka nocy,
pląsam w wyobraźni z tobą.
I cisza.
Drzwi otwarte. Pamiętaj.
Jeśli usnę od czekania,
wejdź i usiądź obok.
Poczekaj.
Smakujesz mi gdy zamykam oczy
zderzyłam się z rzeczywistością
filuję pomiędzy byciem a niebyciem
patrzę w ścianę zżółkniętą ze starości
lubię takie klimaty
najbardziej zaś małego kosmatego
chowającego się za ekranem
zgorzkniałego od zwracania na siebie uwagi
też bym tak chciała (nie posądzaj mnie o plagiat)
ale co tam
w tym wszystkim ja
rozczochrana i smętna
za to z nową weną do pisania
niezależna od nikogo
trochę dziwna na swój ludzki sposób
próbuję odgryźć z ciebie mały kawałek
W tropikach
jak to jest zakopać się
wśród gałęzi i zieleni
być niczym kameleon
jestem a nikt mnie nie widzi
jak to jest być niewidocznym
przez całe swoje życie
nie wyróżniającym się wśród tłumu
a jednak oryginalnym
jak to jest rozkopać się
między innymi podobnymi ludźmi
jak to jest żyć
wyciągając wciąż jęzor
w poszukiwaniach pożywienia
Rozpuszczony w herbacie
była północ,
odwiedziłeś mnie w środku nocy,
w moim miejscu na ziemi.
aromat fusiastej kawy unosił się od ciebie.
było bezpiecznie.
w ręku trzymałam kubek ostygniętej czarnej herbaty.
gadaliśmy, z cyklu o wszystkim i o niczym.
godziny upływały nam niczym sekunda.
fajnie było zanurzyć się w męskim świecie.
patrzyłam się na twoje usta,
co rusz wykrzywione od gadania i oczy iskrzące się w moich.
znaleźliśmy się nad ranem.
zaczęło robić się zimno,
a twoja głowa spadła na moje ramię.
wiersz rozpuścił się jak cukier w herbacie.
Autorka: Renata Filipkowska